Rytuał, czy potrzeba?
Do okresu Wielkiego Postu, który rozpoczęliśmy, można mieć różne podejście. Dla wielu nic on nie znaczy. Dla wielu jest czasem, który cyklicznie wpisany jest w kalendarz i trzeba go przeżyć. Jednak ani pierwsze, ani drugie podejście nie pozwoli nam zrozumieć w pełni, po co Kościół daje nam okres czterdziestodniowej pokuty. A daje nam go dlatego, że go po prostu potrzebujemy. Człowiek potrzebuje przeżyć okres pokuty. Tak jak potrzebuje jeść i pić, by normalnie żyć, tak potrzebuje pokuty i nawrócenia, by wzrastać duchowo.
„Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd”.(z „Tryptyku Rzymskiego” Jana Pawła II)
Czterdzieści dni pokuty to propozycja zdecydowanego pójścia „pod prąd” wobec stylu życia, który oferuje nam świat. Zabiegani ludzie wpatrzeni w smartfony, ciągle załatwiający swoje interesy, nie mający czasu na spotkanie i rozmowę, to obraz, który często widzimy na ulicach miast, czy też pod dachami naszych domów. Pójść „pod prąd” to spróbować zwolnić tempo życia, to oderwać wzrok od telefonu i zatrzymać się, by utkwić wzrok w Najświętszym Sakramencie, w krzyżu, w kartach Pisma Świętego, a także w drugim człowieku. Iść wielkopostną drogą, to spróbować zmienić tok myślenia z „Ja jestem najważniejszy na świecie” na „Pamiętaj, że prochem jesteś i w proch się obrócisz” oraz z „Ja wszystko wiem najlepiej, zrobię po swojemu” na „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Wówczas te słowa, które zostały wypowiedziane nad nami podczas obrzędu posypania głów popiołem nie pozostaną pustym rytuałem, ale staną się stylem chrześcijańskiego życia.
Trzy filary.
W Ewangelii według św. Mateusza, odczytanej w Środę Popielcową, Pan Jezus mówi o trzech filarach okresu pokuty. Są nimi modlitwa, post i jałmużna. Ich wspólnym mianownikiem jest to, że nie mogą być robione „na pokaz”. Wówczas byłyby zaprzeczeniem istoty pokuty. Modlitwa, post i jałmużna mają dokonywać się w naszych sercach. Ostatecznie mają nam pomóc zbliżyć się do Boga, spotkać się z nim. A to spotkanie dokonuje się w nas.
Modlitwa – „Rano nie ma czasu, wieczorem jestem zmęczony”. To częsty problem. A gdyby tak codziennie w Wielkim Poście przeczytać kilka wersetów Biblii? A może skorzystać z audiobooka (polecam: bibliaaudio.pl) i posłuchać fragmentu Biblii po pracy, zamiast kolejnej debaty w telewizji?
Post – czy chodzi tylko o nie jedzenie mięsa, czy odstawienie słodyczy? (przy okazji można zrzucić trochę kilogramów). A może większym wyrzeczeniem byłoby ograniczenie niepotrzebnych rozmów, narzekania, przeklinania? Co będzie trudniejsze dla niektórych: zjeść rybę w piątek, czy ograniczyć Facebooka?
Jałmużna – wystarczy rozejrzeć się wokół siebie i otwiera się mnóstwo możliwości pomagania innym. Może od tego Wielkiego Postu ktoś zdecyduje się na nie tylko doraźną, ale systematyczną pomoc materialną jakiejś organizacji charytatywnej, czy konkretnej osobie?
Wyzwanie.
Człowiek potrzebuje Wielkiego Postu, żeby wprowadzić swoje życie na właściwe tory, na Boże tory. Za czterdzieści dni Triduum Paschalne i Wielkanoc. I nie łudźmy się, że można głęboko przeżyć Wielkanoc, jeśli się zlekceważy Wielki Post. Więc jeśli nie chcemy Wielkanocy sprowadzić jedynie do poświęcenia koszyczków w Wielką Sobotę i naszego zbawienia oprzeć jedynie na święconce (też ważnej, ale nie najważniejszej), ale doświadczyć mocy Chrystusa Zmartwychwstałego, to zaufajmy Bogu i podejmijmy wyzwanie: Wielki Post 2018!
ks. Damian Broda